Moje dziecko idzie do przedszkola

Kiedy dziecko przez pierwsze lata życia chronił opiekuńczy parasol mamy, rozstanie z nią wydaje się być końcem świata. W dodatku nie na chwilę, ale prawie na cały dzień. Argumenty, że w przedszkolu maluch będzie bawił się z rówieśnikami, nie są ani trochę motywujące. Bo przecież nie będzie tam mamy, prawda?

Każda mama przechodziła lub będzie przechodzić doświadczenie z przedszkolem. Niewiele jest dzieci, które z chęcią opuszczają rodzinny dom, aby spędzić z rówieśnikami i opiekunem ponad połowę dnia. Potem może być już dużo lepiej, ale najtrudniejsze są właśnie początki.

Przede wszystkim maluch nie rozumie, dlaczego musi pójść do przedszkola. Przecież kompanów do zabawy spotyka na co dzień – w piaskownicy, na placu zabaw, wśród znajomych z sąsiedztwa. A że mama musi pójść do pracy? Skoro nie musiała przez tyle czasu, to dlaczego teraz nagle musi? A czy nie mogę zostać z babcią albo dziadkiem? To najczęstsze pytania maluchów i od odpowiedzi na nie trzeba rozpocząć temat przedszkola.

Oswoić malucha

Wymieńmy korzyści, jakie daje przebywanie z rówieśnikami i spróbujmy oswoić dziecko, zanim zostawimy je na cały dzień w placówce. Odwiedźmy przedszkole na próbę, zostając z dzieckiem przez godzinę, dwie. Potem stopniowo przedłużajmy ten czas, wychodząc i wracając po malucha po kilku godzinach, jednak na tyle wcześnie, aby nie zdążyło mocno zatęsknić. W ten sposób nasza pociecha zacznie przyzwyczajać się do nowej sytuacji i będzie miała czas na adaptację w nowym środowisku. Dobrym pomysłem jest wybór przedszkola, do którego chodzą znajome dzieci. Można także zorganizować sobotnim popołudniem spotkanie z kolegami z przedszkola, dzięki czemu dzieci będą miały okazję dodatkowej integracji, a powrót po weekendzie do przedszkola nie będzie tak dużym stresem.

Trudne poranne rozstania

Co jednak zrobić, gdy pomimo naszych starań maluch wciąż protestuje przeciw rozstaniu z mamą i płacze podczas porannego przebierania się w szatni? Niejednej matce ściska się serce i w duchu szybko kombinuje, czy nie mogłaby jednak pójść na zwolnienie i na powrót mieć szczęśliwe dziecko w domu? I chociaż to wielka pokusa, to takie postępowanie nie jest ani trochę wychowawcze, bo na dłuższą metę przyzwyczaja berbecia do stawiania na swoim oraz oddala go jeszcze bardziej od środowiska, w które i tak będzie musiał wejść.

Aby złagodzić ból kilkugodzinnej rozłąki zadbajmy o to, aby dziecko miało dobrą, przyjazną opiekę wychowawcy oraz nawiązało sympatię w grupie rówieśniczej. Można umówić się z nauczycielką na telefon i podczas rozmowy dowiedzieć się, jak radzi sobie dziecko.

Nie spóźniaj się!

Większość matek jest zdumionych, że już w godzinę po rozstaniu maluch zaczyna normalnie funkcjonować w przedszkolu. Warto o tym pamiętać przy następnym poranku w szatni. Dzieci szybko asymilują się do nowych sytuacji, choć oczywiście, bywają wyjątki. Te najbardziej oporne maluchy trzeba, niestety, przekonywać codziennie o konieczności pobytu w przedszkolu. I pamiętajmy, aby zawsze odbierać dziecko w terminie. Dla małego człowieka, który nie zna jeszcze pojęcia czasu, dodatkowy kwadrans czekania na mamę oznacza jedno: nie przyszła po mnie. Małe spóźnienie może urosnąć do rangi wielkiego dramatu. Weźmy to pod uwagę.


Magda Wieteska

Kreator strony - przetestuj